Trudna droga była w górę, szlak biegł obok trasy zjazdowej, zapadaliśmy się po kolona w zaspach. Po podejściu trochę wyżej szliśmy bokiem trasy zjazdowej bo ubitym śniegu.
14:10 - docieramy na szczyt Skrzycznego! Pięknie tu jest zimą, tylko szkoda, że akurat chmury są na naszym poziomie, ledwo widać masz telewizyjny. Jednak satysfakcja jest dużo większa niż wejście latem. Ale mimo wszystko preferuję lato :)
Po godzinie odpoczynku w schronisku postanowiliśmy, że na dół zjedziemy kolejką - dość szybko może zrobić się ciemno a poza tym kolega ma lekką kontuzję kostki.