Około 10:30 docieramy do chaty. Szybka herbatka z termosu, chwila ogrzania i w końcu zdecydowaliśmy, że mamy jeszcze dużo czasu, więc spróbujemy wejść na Klimczok. A co tam! Najwyżej się wrócimy, przecież pokój i tak jest od 14:00.
W otoczeniu chaty pełno skuterów (jest też serwis) ale mi najbardziej podobało się zejście kilka metrów w dół do WC nazwie "Bezmiar Błękitu" ;)