Mniej więcej po roku, bez kilku dni, znów jesteśmy w Lubawce. Trochę się tu pozmieniało od naszej ostatniej wizyty - pomalowany dom, nowy telewizor i inne. Rozpakowujemy się i akurat zrobiliśmy kolację na wiadomościach - mówili coś o angielskich turystach, którzy potrzebowali pomocy przy schodzeniu z Gerlachu. Jeśli nie byli ubazpieczeni to jest ciekawie - muszą pokryć koszty całej akcji ratowniczej i na dodatek pewnie dostaną mandat bo na Gerlach można wejść tylko z przedwodnikiem, o którym nic nie mówiono czyli pewnie szli sami, na dodatek schodzili nie tą drogą co trzeba. Przy okazji tak sobie pomyśałem, że jeśli nie będę miałproblemów z Rysami i z Orlą Percią to moim kolejnym celem będzie Gerlach :) Ale to w przyszłym roku.
Plany na niedzielę:
- 10:00 - opactwo pocysterskie w Krzeszowie
- obiad w Podgórzynie w zajeździe Rancho
- turniej rycerski na zamku Chojnik
- jak starczy czas i sił to muzeum G.Hauptmana lub sztolnia w Kowarach